„Byłem najmłodszy w klasie. Z jednej strony dawało mi to pewnego rodzaju przewagę, z drugiej jednak trochę utrudniało życie. Starsi o dwa lata koledzy nie chcieli dopuszczać mnie do niektórych tajemnic”.

„Byłem najmłodszy w klasie. Z jednej strony dawało mi to pewnego rodzaju przewagę, z drugiej jednak trochę utrudniało życie. Starsi o dwa lata koledzy nie chcieli dopuszczać mnie do niektórych tajemnic”.
Tuż po I wojnie światowej w Polsce po raz pierwszy od wieku przyszło na świat pokolenie, które nie znało niewoli. Nie oznaczało to jednak, że ludzie urodzeni w latach 20. XX w. nie potrafili docenić niepodległości – wręcz przeciwnie. Ówczesna edukacja zasadniczo różniła się od XXI-wiecznej. Większe były zarówno wymagania
stawiane uczniom, jak i autorytet nauczycieli. Być może na ten drugi element wpływała powszechność stosowania w szkołach kar cielesnych, które nie były wówczas traktowane jako naruszenie dóbr osobistych dziecka…
„Brałem udział w akcji „Burza”, więc trochę też człowiek postrzelał. Czy celnie, to nie wiem…”.
1 września 1939 r. Polska została zaatakowana przez Niemcy, a po 17 dniach przez Związek Sowiecki. Powszechne wśród młodzieży optymizm i przekonanie o sile polskiej armii zostały szybko zweryfikowane przez rzeczywistość. Dopiero co odbudowana Rzeczpospolita znów znalazła się w niewoli.
Na terenach włączonych do Rzeszy Niemcy zlikwidowali wszystkie polskie szkoły – polskie dzieci chodziły odtąd do szkół niemieckich. Na obszarze nazwanym Generalnym Gubernatorstwem zlikwidowano szkoły średnie i wyższe, pozostawiając polskiej młodzieży podstawówki i szkoły zawodowe. Na terenach zagarniętych przez Sowietów pozostawiono wprawdzie polskie
szkoły podstawowe i średnie, rugując z nich jednak wszelkie przejawy patriotyzmu i religii, zastępując je ideologią komunistyczną. Uczelnie wyższe zostały ponadto silnie zrusyfikowane lub zukrainizowane.
Polacy nie pozostali jednak bierni. Podczas II wojny światowej w ramach tajnych kompletów, uczyło się przeszło 100 tys. młodzieży szkolnej i kilka tysięcy studentów. Młodzi ludzie autentycznie garnęli się do nauki. Zarówno oni, jak i nauczyciele, traktowali podziemną edukację jako swój obowiązek – celem było uniemożliwienie okupantom realizacji planu zniszczenia polskiej kultury.
W międzyczasie wielu z nich związało się z konspiracją ZWZ-AK...
„Byłem szkolony co najmniej dwa i pół miesiąca przez płk. Ganę, szefa wywiadu”.
Armia Krajowa została rozwiązana 19 stycznia 1945 r. Ostatni dowódca AK, gen. Leopold Okulicki, w swoim ostatnim rozkazie pisał: „Dalszą swą pracę i działalność prowadźcie w duchu odzyskania pełnej niepodległości Państwa i ochrony ludności polskiej przed zagładą. Starajcie się być przewodnikami Narodu i realizatorami niepodległego Państwa Polskiego. W tym działaniu każdy z Was musi być dla siebie dowódcą.
W przekonaniu, że rozkaz ten spełnicie, że zostaniecie na zawsze wierni tylko Polsce oraz by Wam ułatwić dalszą – pracę z upoważnienia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zwalniam Was z przysięgi i rozwiązuję szeregi AK”. Żołnierze mogli interpretować ten rozkaz dwojako: walczyć z sowieckim okupantem z bronią w ręku albo włączyć się w odbudowę zniszczonego wojną kraju na tyle, na ile pozwalały nowe realia…
„Bardzo długo siedziałem na pojedynczej celi. Sam ze sobą rozmawiałem i zawsze się cieszyłem, że z inteligentnym człowiekiem sobie mogę porozmawiać”.
Podziemie poakowskie na terenach Polski południowo-zachodniej prowadziło działalność propagandową, wywiadowczą, kontrwywiadowczą i legalizacyjną, a także podtrzymywało więzi środowiskowe i zapewniało – w miarę możliwości – pomoc materialną potrzebującym żołnierzom AK. Nie oznacza to, że przypadki samowolnych akcji rekwizycyjnych czy rozbrajania żołnierzy Armii Czerwonej się nie zdarzały – były one jednak incydentalne.
Mimo że w porównaniu z terenami Polski wschodniej działalność podziemia niepodległościowego na Dolnym Śląsku nie była oceniana przez komunistów jako szczególnie groźna, Wojskowy Sąd Rejonowy we Wrocławiu wyjątkowo często wydawał wyroki śmierci na polskich patriotów. W całej Polsce w latach 1944–1956 w wyniku wielkiej operacji wyniszczania Polskiego Państwa Podziemnego zamordowano kilkanaście tysięcy osób, dalszym kilkudziesięciu tysiącom złamano życiorysy…
„Kiedyś przyszedłem rano do pracy i jakiś oficer UB do mnie powiedział: Panie doktorze, nie wolno panu opuszczać dzisiaj kliniki. Jakby pan wychodził, to proszę tylko ze mną”.
Rok 1956 był dla Polaków czasem tzw. odwilży. Reżim komunistyczny nieco złagodniał, dzięki czemu możliwe było
wypuszczenie z więzień ludzi, którzy trafili tam w czasie stalinowskiego terroru. Jeśli oczywiście przeżyli.
„W 1990 r. odbył się pierwszy światowy Zjazd Żołnierzy Armii Krajowej – okazało się, że jest nas jeszcze 100 tys. Stworzyliśmy związek, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej”.
Rok 1989 był dla żołnierzy Armii Krajowej datą szczególną – oto miał się ziścić ich sen o niepodległej Polsce, za który tylu spośród nich przelało krew. Średnia ich wieku wynosiła wówczas nieco ponad 60 lat – mieli jeszcze siły i chęci, by aktywnie włączyć się w budowę III RP. Dzisiaj można już zaryzykować tezę, że potencjał ten nie został do końca wykorzystany. Kolejnymi zadaniami, które stawiali przed sobą kombatanci,
były przywracanie zniekształconej przez lata PRL prawdy historycznej oraz oddanie hołdu i sprawiedliwości poległym i zamordowanym kolegom. Bardzo szybko po 1989 r. zaczęły powstawać też poakowskie organizacje kombatanckie, a większość spośród nich wkrótce zjednoczyła się w jedną – Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej…